Wracałaś po pracy do domu. Byłaś szczęśliwa, bo miałaś do kogo wracać. Liam. Wracałaś do niego, żyłaś wspólnymi chwilami z nim. Weszłaś do środka. Wszędzie było mnóstwo świeczek. (Było po 22.) Nie spodziewałaś się tego po Liam'ie.
-Kochanie, z jakiej okazji są świeczki?-spojrzałaś na chłopaka, który pojawił się w progu.
-Bez okazji.-byłaś mega szczęśliwa.-Awaria prądu.-dodał. Spojrzał na ciebie uśmiechając się.
-Miło.Idę wziąć prysznic.
Nie mógł zapalić świeczek bez okazji? Głupek. Kiedy to ostatni raz wyszliście na spacer, do kina czy pospacerować? Kiedy ostatni raz był romantyczny? Od dawna nie był romantyczny. W łazience rozebrałaś się i weszłaś pod prysznic. Woda rozluźniła twoje mięśnie i się uspokoiłaś. Stałaś pod strumieniem wody. Poczułaś zimny powiew na skórze. Ktoś(czyt. Liam) otworzyła kabinę. Pocałował twoje ramie i splótł wasze ręce.
-Stało się coś?-poczułaś jego oddech na szyi.
-Nic.- Objęłam go, dłońmi kreśliłam wzory na jego plecach, czując jego napinające się mięśnie. Zaczął mnie całować. Zszedł pocałunkami na
szyję, jego dłoń zsunęła się się po moim boku na udo. Wodziłam po jego klatce piersiowej dłońmi, rysując rozmaite wzory i
pieszcząc każdy mięsień. Kolejne chwile spędzone na
poznawaniu naszych ciał, zaowocowały pozbawieniem bielizny. Byliśmy kompletnie nadzy.
Włożyłaś jego sprzęt do buzi i zaczęłaś rytmicznie poruszać głową. Wodziłaś po
nim językiem i masowałaś dłonią, wywołując u Liama jęki rozkoszy co
tylko motywowało cię do dalszego działania. Gdy szatyn wyczuł zbliżający się
szczyt zmienił waszą pozycję nie chcąc tak szybko kończyć zabawy.
Schodził z pocałunkami od twojej szyj poprzez piersi, które masował i
całował podgryzając sutki. Sprawiało ci to cholerną przyjemność co
oznajmiałaś jękami. Wreszcie dotarł do twojej koleżanki i robił tam cuda. Czułaś że prawdziwa
rozkosz jest już blisko, on jednak nie pozwolił mi dojść, czym cię
trochę wkurzył. Momentalnie jego twarz zawisła tuż nad twojąW jednej chwili jego usta przywarły do twoich, a w następnej poczułaś jak
w ciebie wchodzi. Ostro, mocno i do końca, z twoich ust wyrwał się jęk
bólu. Szatyn zignorował to, zaczął poruszać się szybko i rytmicznie. Po kilku
kolejnych pchnięciach poczułaś ciecz rozlewającą się po twoim ciele.
-To za te świeczki. Prezent na pocieszenie.-szatyn zawisł nad tobą i pocałował cie delikatnie.
Mogę prosić o parę komentów pod postami? Początki są najtrudniejsze. ;DD
Wiktori'aaaa <3